poniedziałek, 29 czerwca 2015

TRUDNA WALKA

29 czerwiec 2015r.

Cztery miesiące leczenia za mną, a ta moja kochana łuszczyca ani myśli odpuścić,przyczepiła się do mnie jak rzep psiego ogona i myśli , że taki układ mi odpowiada. Ale ja już mam dość takiej nieproszonej lokatorki i ja też jej nie odpuszczę. W końcu znudzi się jej i wyprowadzi się z mojego życia na dobre.

Po ostatnim zmaganiu z rumieniami na szyi i zgięciach rąk ( które za nic nie chciały odpuścić ) przestałam  smarować te miejsca żelem, a w zamian zaczęłam stosować tylko jogurt Grecki. I tak przez dwa dni nic innego nie robiłam jak tylko siedziałam wypaprana jogurtem, jak tylko wyschnął zmyłam i od razu nakładałam znowu.
Niesamowite było moje zdziwienie , bo już na drugi dzień rumień bardzo zbladł , skóra się łuszczyła i dużo zeszło, ale w trzecim dniu z samego rana to już zaskoczenie było niesamowite w pozytywnym słowa znaczeniu. Jaka radość, szyja czysta, tylko na rękach trochę zostało, ale dla mnie to i tak coś niesamowitego, że tak szybko zeszło i to tylko po jogurcie.

Sami zobaczcie







Ale żebym za bardzo się nie cieszyła , łuszczyca przygotowała mi następną dawkę emocji.
Zafundowała mi następny wysyp i to ze zmożoną siłą, żebym przypadkowo za pewnie się nie poczuła.




















Teraz to już przegięła na maxa ,  pomyślałam sobie, ty cholero , choćby nawet po trupach wykończę cię, nie poddam się nie dam ci tej satysfakcji choćby nie wiem co.
Od razu z grubej rury potraktowałam to maścią i tak przez dwa dni  smaruję  rano , w południe i na noc. Co za ból , jak maść zaczyna działać , myślałam że pogryzę wszystko i wszystkich w moim zasięgu , a pachy i bok mi po prostu porozrywa. Łzy ciurkiem płyną z bólu, ale wytrzymam nie popuszczę, wytępię to dziadostwo z siebie. Od jutra będę smarowała tylko jogurtem , zobaczymy czy też tak fajnie zejdzie jak ze szyi.






poniedziałek, 22 czerwca 2015

PRAWIE 4 MIESIĄCE LECZENIA

22 czerwiec 2015r.

To już prawie 4 miesiące mojego leczenia i cóż mogę powiedzieć jedynie to, że jestem trochę rozczarowana,  niestety leczenie nie przynosi takich efektów, jak bym sobie życzyła.  Fakt zmiany łuszczycowe zniknęły, ale w zamian otrzymałam rumienie, które już po prostu wykańczają i zatruwają życie do tego stopnia, że nie mam ochoty na dalszą walkę.


Nie sądziłam ,że tak długo potrwa to moje leczenie , bo na początku szłam jak burza i nic nie zapowiadało, że tak ciężko będę przechodziła kolejne miesiące.
Nie wiem co będzie dalej ze mną i ile jeszcze potrwa leczenie i jakie skutki pociągnie za sobą , ile jeszcze będzie rozpaczy, zwątpienia , bólu i cierpienia??? Ale spróbuję dotrwać do końca.













wtorek, 16 czerwca 2015

ZWĄTPIENIA CIĄG DALSZY

17 czerwiec 2015r

Do tego co wczoraj napisałam, chciałam jeszcze dodać, że zaczęły pojawiać się jeszcze takie  pojedyncze wypukłe, czerwone punkciki i z dnia na dzień przybywa ich więcej. Nie jest ich nie wiadomo jak dużo, ale obawiam się, że będzie ich więcej. Traktuję je od razu maścią, jedne po paru dniach robią się troszeczkę większe  i jakby na nich robiła się otoczka, a drugie nie zmieniają się w ogóle. Może się mylę ( i oby tak było ), ale wygląda mi na to , jakby łuszczyca  wychodziła na nowo.

Może panikuję, może jestem już na tym punkcie przewrażliwiona, ale nie mam już sił, rezygnacja i zwątpienie dopadły mnie na maxa :(
Jak sobie tylko pomyślę ile już przeszłam ile cierpienia i bólu zniosłam i teraz mam wrócić do punktu wyjścia, to chce mi się wyć, wyć tak, aby cały świat usłyszał moją rozpacz.











ZWĄTPIENIE 3,5 MIESIĄCA LECZENIA

16 czerwiec 2015 r.

To już kolejna chwila w której dopadło mnie zwątpienie, naprawdę tracę  jakąkolwiek  nadzieję na to, że pokonam łuszczycę, bo jak na razie to tylko ona wygrywa i zdobywa zwycięstwo . Wyjątkowo silnego przeciwnika sobie wybrałam do walki  i chyba nie mam szans z nim wygrać :(

Kolejny tydzień i kolejne rozczarowanie, na szyi znowu pojawia się rumień, na dole plecy i na wewnętrznej stronie rąk również, ale nie to jest aż tak wielkim problemem- wylazły to i znikną.
Już nie pieką  jak te poprzednie, czasami tylko zaswędzą.













Od pewnego czasu coraz częściej , pojawiają się takie dziwne zjawiska,  raz niby to bąble , dwa  jakieś kreski . Na początku myślałam, że zadrapałam się, ale niestety to nie to. Najpierw zaczyna mocno swędzieć , a za jakiś moment wyskakuje niby to bąbel, ale po posmarowaniu maścią u mnie do 15 min znika i nie ma po nim żadnego śladu, a kreski tak 2 dni są, ale  skąd one się biorą nie mam pojęcia po prostu pojawiają się i tyle.




















Dodatkowo na brzuchu, biuście, rękach i plecach pojawiły się takie mini mini czerwone kropeczki, nie wiem do czego to porównać, wygląda to tak jakby mnie ktoś szpilką ukuł, ale tak raz koło razu, nie są za bardzo widoczne-ale dla mnie to i tak koszmar






Tu z przybliżenia

wtorek, 9 czerwca 2015

NADZIEJA JEST

9 czerwiec 2015 r


To już prawie 2 tygodnie od momentu pojawienia się kolejnych  rumieni i powoli wracam do normalności- ciekawe na jak długo?
Wyjątkowo szybko rumień zszedł z plecy, czego obawiałam się najbardziej.
Aż strach pomyśleć co będzie dalej, czy znowu za jakiś czas się ujawni? , a może już sobie odpuści na dobre i to będzie powoli koniec leczenia?. Zobaczymy

Szczerze powiem już mam tego dość ,zmęczona jestem tym wszystkim, a najgorszy w tym wszystkim jest ten strach  (kiedy znowu coś się pojawi ), który nie pozwoli cieszyć się z tych osiągniętych efektów. Ale nie tracę nadziei na wyleczenie, wierzę że doczekam tego dnia, gdy pan Zdzisław powie:
Pani Lucyno  to już koniec leczenia

Dwa dni temu  w nocy dopadło mnie znowu takie potworne swędzenie, które oczywiście mnie obudziło. Myślałam, że zadrapię się na śmierć, nie było chyba kawałka na ciele które by nie swędziało, łącznie z głową ( a na niej nie miałam nigdy łuszczycy ) nie wiem o co w tym wszystkim chodziło, ale nie wytrzymałam już i poszłam pod prysznic ( chociaż parę godzin wcześniej też się kąpałam )  i tu moje zdziwienie, gdy wycierałam się skóra na plecach i szyi ( na tych rumieniach ) schodziła niczym papier, nigdy tak nie miałam. Tak sobie myślę , czy to swędzenie czy to mógł być efekt tak szybkiego gojenia się? może i tak, pan Zdzisław mówił, że rumienie już nie będą tak uporczywe i szybko odpuszczą. Chociaż ja i tak do końca nie jestem pewna, bo ostatnie takie swędzenie , zafundowało mi przecież nowe rumienie. I bądź tu człowieku mądry i pisz wiersze.

Na dzień dzisiejszy moje zmiany wyglądają tak, nie wstawiam zdjęć łokci, ani nóg bo nic się nie zmieniło są takie same  jak parę dni temu.










piątek, 5 czerwca 2015

ŚWIATEŁKO NADZIEI

5 czerwiec 2015r

Ten tydzień był dla mnie bardzo ciężki, noce nieprzespane, swędzenie do kresu wytrzymałości, sama się zastanawiam skąd mam tyle sił, że  jestem w stanie to wszystko wytrzymać?
Nieraz dopada mnie zwątpienie ,rezygnacja, chęć rzucenia tego wszystkiego, ale mimo tego dalej walczę, gdzieś tam głęboko we mnie siedzi ta wiara i nadzieja i to one dodają mi chyba tyle siły.

 Rumienie już  odpuszczają, oj jaka ulga. Na plecach skorupa już też schodzi, fakt wygląda to niezbyt apetycznie, ale to i tak sukces że już po tygodniu tyle zeszło. Znów pojawia się światełko nadziei ,że będzie dobrze.

Przez ten tydzień, nic nowego się nie pokazało i to mnie bardzo cieszy. Rumienie które się pojawiły, również nie miały wpływu na pozostałe już wyleczone zmiany. Nogi nadal są czyste, ręce i łokcie zresztą też. Swędzenie też już trochę odpuściło, ale jeszcze jest i to ono najbardziej utrudnia życie.

Zobaczymy na jak długo będę miała spokój , czy to był ostatni atak rumieni, czy za jakieś 2 tygodnie znowu coś się pokarze? Kto to wie.
Pożyjemy zobaczymy.

A oto dzisiejsze zdjęcia